sobota, 8 czerwca 2013

2. Ciemne chmury nad Konohą.

W Wiosce Ukrytej w Liściach nastawał kolejny, słoneczny dzień i wszystko budziło się do życia. Choć dopiero był wschód słońca, z uchylonego okna dało się słyszeć radosne śmiechy dzieci i szczekanie psów, nawet ptaki rozpoczęły swój codzienny koncert. To piękna wioska, którą uwielbiają wszyscy, panuje tu spokój i jest bezpiecznie, co więcej mieszkańcy już nie burzą się o to, iż Szóstym Hokage jest Jinchuriki. W końcu to dzięki temu można spać bez ryzyka, że ktoś nagle zaatakuje Konohę, bo kto o zdrowych zmysłach napadłby na wioskę, której Kage ma w sobie drzemiącą, podstępną bestię? Tylko wiariat. Poza tym słynie ona z najlepszego Oinina, jakiego dotąd posiadała, który sieje postrach w promieniu kilkuset kilometrów, ponieważ jako jedyny ma tak wielkie zdolności, że trudno mu sprostać, dodatkowo ma potężne Kekkei Genkai i niegdyś był zbiegłym nukeninem, jednak jego kara została unieważniona, gdy zdecydował się chronić wioskę przed wszelkimi zagrożeniami oraz likwidować zbiegłych ninja, że teraz każdy boi się takim stać. Robi to za darmo, choć nie raz jego najlepszy przyjaciel proponował mu coś w zamian, ale on się upierał. Teraz sławny członek ANBU powinien być szczęśliwy, ponieważ powrócił do swojej wioski, gdzie się urodził, wychował, zdobył przyjaciela i... miłość.
Nie powinien narzekać; Konoha zaczyna się do niego przyzwyczajać i coraz bardziej ufać, odzyskał wspaniałego przyjaciela, którego mu brakowało, a także zysłał zaufanie swojego dawnego mistrza do którego żywi wielki szacunek, albowiem to właśnie również dzięki niemu zszedł ze złej drogi, przypominając sobie jego słowa, które powiedział do niego tuż przed jego odejściem z Konohy. W dodatku łączy porzyteczne z przyjemnym, kiedy poluje na nukeniny. Kocha walczyć i to daje mu kuu temu możliwość. Więc czemu czuje się dziwnie samotny? Czemu we wnątrz cierpi? Przez miłość...? Tak, to właśnie ona teraz bawi się jego uczuciami.
Powód jego smutku leży właśnie na miękkim łóżku w jednym z domów w wiosce. Ona ma jeszcze czas do pracy, wobec tego oddała się ulubionemu zajęciu, jakim jest wylegiwanie się i odpoczynek od ciężkiej roboty.
Przeciągnęła się, niczym zadowolona kocica i obróciła tyłem do wielkiego okna z którego padały jasne promienie słońca, że zielonooka wyglądała niczym anioł, pokryty swoim blaskiem, a wiatr, wiejący z uchylonego okna, rozwiewał jej różowe włosy, sięgające do ramion. Zadrżała z zimna, bijącego z zewnątrz i uchyliła zmęczone oczy. Jej wzrok od razu padł na komodę, na której była srebrna ramka ze zdjęciem. Na nim była czwórka ludzi; od prawej był czarnowłosy chłopiec o ciemnych oczach w niebieskiej bluzie i niesmaczniej minie, koło niego uśmiechała się mała różowowłosa, teraz ona ma osiemnaście lat, nie trzynaście. Wtedy była taka głupiutka, że aż zachichotała. Spojrzała na blondwłosego, który przypominał kogoś, kto zjadł wyjątkowo kwaśne danie i ukradkiem zerkał na czarnowłosego. Nad całą trójką stał radosny, zamaskowany mężczyzna o białych włosach i targał chłopcom włosy.
Drużyna Siódma. Jej najlepszy przyjaciel Naruto i ktoś, kogo zawsze kochała. Sasuke.
Potrząsnęła głową. To jest przeszłość. Nie wiadomo, czy wybaczy mu po tym, jak chciał zabić i ją, i ich wspólnego towarzysza.
Westchnęła. Oczy jej się kleiły. Znów to nieznośne zmęczenie. Co prawda przespała całą noc, ale nagle poczuła się, jakby zamiast odpoczywać, od wczorajszego wieczora do tej pory zawzięcie trenowała. Cóż, ma wolne, nie zaszkodzi jeszcze trochę poleniuchować.
Zamknęła oczy i po chwili pogrążyła się w nicości, zapadając w głęboki sen.

Czarnowłosa dziewczyna, uśmiechając się radośnie, kroczyła w stronę domu przyjaciółki z którą się umuwiła. Ino znów miała się spotkać z Sai i zwykle przed wyjściem, panikowała, zastanawiając się, co na siebie włożyć i z pomocą musiały jej zawsze iść przyjaciółki, Sakura i Hinata. Jednak Sakura miała wolne, dostała dwa dni odpoczynku od pracy, ponieważ od dobrych kilku tygodni ciężko pracowała, choć wcale nie musiała, więc Ino nie chciała odbierać jej spokoju i dlatego prosiła tylko Hinatę. Teraz jej rozweselona przyjaciółka mijała uliczki Konohy, pełnych ludzi i bawiących się dzieci.
Nagle jej mina zmieniła się w zdziwienie i zastygła. Przez moment zdawało jej się, że słyszy Sakurę, słyszy, jak coś mówi, a raczej krzyczy. Odwróciła się do drzwi, które właśnie mijała. Musi się spieszyć, żeby nie spóźnić się na spotkanie, ale co ma zrobić, gdy najbliższa jej przyjaciółka jest w potrzebie?
Znów usłyszała krzyk i teraz już nie ma wątpliwości. Przybywa z odsieczą.
Wspieła się po schodach na górę i dotknęła klamki drewnianych drzwi. O dziwo, klamka z łatwością ustąpiła jej, gdy tylko ją nacisnęła i z lekkim zgrzytem drzwi się otworzyły. Na korytarzu panowała ciemność, jedynie gdzieś na końcu była smuga jasnego światła. Była cisza, która nie trwała długo, bo przerwał ją rozdzierający krzyk. Hinata pobiegła w stronę pokoju przyjaciółki, a jej serce waliło jak oszalałe, jakby miała zaraz zobaczyć coś strasznego i, kto wie, może jej obawy się spełnią?
Stanęła w drzwiach pokoju i spojrzała na łóżko. Sakura miotała się na nim, niczym rozjuszona lwica, i wrzeszczała, aż dziw, że nie wielu ją słyszało. Widocznie przyczyną jest tłum ludzi.
- Sakura! - krzyknęła Hinata i podbiegła do niej.
Spróbowała ją uspokoić, a kiedy to nie pomogło, bo była zbyt silna, potrząsnęła nią kilka razy, rozpaczliwie prosząc, by przestała.
- Obudź się, Sakura, no już!
Nie pomogło. Różowowłosa nadal nieubłagania miotała się na wszystkie strony. Przyjaciółka nie mogła sobie z nią poradzić i postanowiła jak najszybciej wezwać pomoc. Wybiegła na ulice, desperacko rozglądając się za znajomą twarzą, ale w tym zbiegowisku trudno było dostrzec nawet jakiegoś nieznajomego, a co dopiero przyjaciela. Wreszcie ujżała białe, roztrzepane włosy, zaś kiedy tłum się rozstąpił, zobaczyła mężczyznę, pochylającego się nad książką z granatową maską na twarzy. Bez zastanowienia podbiegła do niego.
- Mistrzu Kakashi, coś się dzieje z Sakurą - wydyszała, z trudem łapiąc oddech.
- To znaczy? - odparł nadwyraz spokojny Hatake, nie odrywając wzroku od lektury.
- Ma koszmar... to znaczy miota się po pokoju... krzyczy... nie wiem co zrobić... próbowałam, ale się nie da...
- Obudź ją.
- Potrząsałam nią, ale nic się nie działo! Błagam, nie ma czasu.
Kakashi westchnął, zamykając z żalem swoją książkę.
Kilka minut później byli już w domu Sakury. Teraz dopiero dostrzegł powagę sprawy, kiedy doszedł ich krzyk dziewczyny z jej pokoju, a kiedy tam dotarli, spostrzegli ją miotającą się, jakby była opętana.

Minęła godzina, nim Kakashiemu udało się uspokoić dziewczynę. Obecnie leżała spokojnie na łóżku, ciężko oddychając i dalej spała, ale już nie krzyczała i nie rzucała się. Hinata z ulgą opadła na kraniec łóżka.
- Dziękuje - powiedziała.
- Co się stało?
- Nie wiem. Szłam do Ino i usłyszałam jej krzyk. Drzwi były otwarte, więc weszłam i zobaczyłam ją w takim stanie, jak przedtem. Nic jej nie będzie?
- Nie twierdzę, że da się coś zrobić, ale trzeba powiadomić o tym medycznych ninja oraz Naruto i Sasuke.
- Nie - poderwała się Hyuga ku zdziwieniu mistrza. - Oni będą zaniepokojeni. Wiem, ile znaczy dla nich Sakura, to ich przyjaciółka, jednak nie chce, by się martwili. Być może to tylko jeden raz.
- Może się powtórzyć.
- I może też nie. Naruto ma już dość zmartwień związanych z wioską. Ta cała wojna i to wszystko dało mu sie we znaki.
- Rozumiem, że się o niego niepokoisz, ale skąd masz pewność, że to się nie powtórzy? - stwierdził Kakashi.
Hinata westchnęła i spojrzała na skuloną przyjaciółkę, tulącą się do poduszki i lekko drżącą. Mistrz ma racje. Nie chce jej stracić. Nie może.
Pokiwała głową, nie spuszczając z niej wzroku.
- Dobrze. Jeśli to ma jej pomóc... - zacięła się, nie wiedząc co dalej powiedzieć.

Plotka o dziewczynie, która miała tak wyjątkowy koszmar, że nie dało się jej ni jak zbudzić, szybko rozeszła się po wiosce. Wszyscy widzieli dwie osoby, wychodzące z domu ofiary domniemanych pogłosek i teraz również o nich były słuch. Jedni mówili, że dolali oliwy do ognia, jeszcze bardziej znęcając się nad biedaczką, a drudzy przysięgali na swoje życie, że potem przestała krzyczeć, na co większość odpowiadała, że nie żyje, ponieważ nie wychodziła z domu. Siedziała na łóżku z podwiniętymi nogami, bezczynnie wpatrując się w okno i popijając gorącą kawę, którą dostała od przyjaciółki, Hinaty. Już się zbudziła i nie zamierzała zasnąć, nawet nic nie powiedziała ani mistrzowi, ani Hinacie, ani nikomu z jej przyjaciół, którzy przyszli zaniepokojeni jej stanem. Jedynie co chciała kawy, być może dlatego, żeby nie przeżywać znów tego snu, bo wywołał w niej wstrząsające odczucia, jak twierdził mistrz Kakashi. Wszyscy próbowali z nią rozmawiać; Hinata spokojnie chciała jej się spytać o co się stało, Ino wręcz darła się na cały dom, gdy Sakura nic nie powiedziała, tylko kiwała się na łóżku, przez co Shikamaru i Lee musieli siłą wyprowadzić Ino na zewnątrz. Hatake też próbował, jednak nawet swojemu mistrzowi nie chciała nic powiedzieć, dlatego postanowili zawołać Naruto, jej najlepszego przyjaciela, przy nim na pewno się otworzy i wyjawi prawdę, a wtedy będzie można ustalić, co się dzieje, bo na razie trwali w martwym pukcie całej sprawy.
- Naruto, dobrze, że jesteś - powiedział pierwszy raz od czterech godzin roweselony Lee.
- Co się dzieje z Sakurą? Shikamaru nie chciał mi niczego wyjaśnić - odparł Uzumaki, wskazując na swojego przyjaciela, opierającego się o framugę drzwi i dyszącego ciężko. - Powiedział, bym sam ją zobaczył, więc przyszłem najszybciej, jak to możliwe.
- I pewnie wielu rzeczy się nie dowiesz - wtrąciła desperacko Ino.
- Wy mi powiedzcie!
- Niby co mamy ci mówić? Sakura sama nie chce się odezwać do nikogo i myśleliśmy, że chociaż tobie coś powie.
- Jak to nie chce? - zdziwił się Naruto. - Co się stało?
- Miała jakiś koszmar...
- Każdy ma - Naruto przerwał Lee, ale on nie zwrócił na to uwagi i dalej ciągnął.
- Hinata ją znalazła. Nie dało jej się zbudzić przez parę godzin, dopiero dwie godziny temu się obudziła i teraz siedzi cały czas.
- Jak to siedzi?
- Sam zobacz - wskazał mu otwarty pokój Sakury, z którego dotąd nie wychodziła.
Uzumaki podszedł do pokoju i wyjżał zza framugi; jego przyjaciółka siedziała skulona na łóżko, lekko się kiwając i popijając kawę. Wpatrywała się w jeden punkcik na zewnątrz przez okno, zdawając się pewnie nie zauważyć, że jej przyjaciele tu są.
- Trwa tak od dwóch godzin i do nikogo się nie odzywa - usłyszał znajomy głos koło siebie.
Stał tam jego mistrz, Kakashi, którego wręcz nie zauważył, bo dopiero teraz się odezwał i z założonymi na klatce piersiowej rękami wbił wzrok w swoją uczennice, jakby zastanawiał się, co może być przyczyną tego zachowania.
- Jak to „do nikogo”? Nawet do Hinaty?
- Nawet do niej - westchnął mistrz.
- Spróbuje z nią porozmawiać - powiedział uparcie Naruto i wszedł do pokoju, a potem stanął przed Sakurą.
Nic się nie odezwała, nawet nie powiedziała „cześć”, a gdy on stał na lini jej wzroku, odnosiło się wrażenie, że go po poprostu nie zauważyła. Jej szmaragdowe, pełne życia oczy były obecnie zamglone, a jej ciało jakby straciło swój blask i dawną witalność przez te kilka godzin. Nigdy nie widział jej w takim stanie i gdy teraz na nią patrzy, nie widzi w niej tamtej Sakury, ale inną, całkiem inną.
- Sakura... - zaczął.
Nie doczekał się odpowiedzi. Uklęknął przy niej i z zaniepokojeniem powtórzył, lecz znów nie doczekał się jakiegokolwiek słowa. Jej wargi drżały, niby chcąc coś powiedzieć, a może tylko mu się zdawało?
- Słyszałem, że coś ci się śniło. Co?
Nic.
- Powiedz mi, bo wiesz, że mi możesz zaufać. Mogę ci pomóc, wszyscy możemy, tylko coś powiedz.
Jednak odpowiedziało mu jedynie milczenie.
- Coś ci jest? Boli cię coś?
I znów nic.
Westchnął i podniósł się, chcąc wyjść. Przeszedł kilka kroków, gdy nagle coś go zatrzymało i odwrócił się; Sakura trzymała go za płaszcz Hokage i poruszała ustami. Wpatrywała się w niego.
- Znajdź Sasuke - powiedziała, a Shikamaru, Lee, Kakashi i Ino spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
- Jest na misji - stwierdził Hokage.
- Znajdź Sasu... - nie dokończyła, jej powieki zamknęły się nagle, kawa wylała się na łóżko, a potem na kamienną posadzkę pokoju, zostawiając za sobą duże, brązowe plamy. Kubek wypadł jej z dłoni, upadł na pościel i z łokotem udeżył o podłogę, a ona sama upadła na łóżko i zaczęła się zsuwać, ale nie spadła koło kubka, bo doskoczył do niej Naruto i w porę złapał.
Wszyscy stali zdziwieni i wpatrywali się w tę scenę, jedynie Kakashi był opanowany i przyglądał się jej, zamyślony.
- Co tak stoicie?! Zajdźcie Sasu... - nie dokończył. Kubek, który upadł nagle rozpadł się na kawałki, dopiero teraz, a nie w chwili zderzenia z posadzką. Przez chwilę patrzył się na to z przerażeniem, aż w końcu ocknął się. - Znajdźcie Sasuke! Szybko, bo mam złe przeczucia... - powiedział, kładąc ją na łóżku.

3 komentarze:

  1. Twoje zamówienie zostanie zrealizowane, jeżeli dodasz link lub button naszej szabloniarni.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje zamówienie zostało zrealizowane, możesz je odebrać w poście nr. 052, szablon nr. 56 na ministerstwo-szablonow.blogspot.com
    Pozdrawiam! ;)
    PS. Radzę wyłączyć weryfikację obrazkową do komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został pomyślnie dodany do spisu :)

    ps.
    Zgłosiłaś dwa blogi w jednym komentarzu. Dodałam jednego, a drugiego nie ponieważ się zapomniałam i usunęłam cały komentarz. Prosiła bym o zgłoszenie drugiego blogu jeszcze raz. Z góry bardzo przepraszam w zamian twój blog po zgłoszeniu będzie dodany jako pierwszy :)

    Pozdrawiam :
    Hana-chan

    http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń